Miejmy nadzieje że historia z Marvelami w końcu się skończy i wróci znów kino SF... Kino eksploracji kosmosu oraz nauki znanej i prorokowanej a nie ciągle Marvele nazywane nie słusznie SF.
Niekoniecznie "prawdziwe kino SF", bo Diuna też jest na pograniczu SF i fantasy. Typowe SF to bardziej Odyseja kosmiczna, czy Interstellar. Natomiast filmy Marvela z całą pewnością nie są ani SF ani fantasy, odrębny gatunek superbohaterski jest jedyną właściwą definicją.
Łowca androidów jak najbardziej, natomiast Terminator to też w dużej części film akcji.
No i co z tego, że to film akcji? Science-fiction jest jedynym gatunkiem literackim, który jest w stanie pomieścić w sobie inne gatunki literackie, takie jak romans, thriller, kryminał czy nawet komedię. A Diuna Herberta to twarde science-fiction, z naukową próbą wyjaśnienia opisywanych zjawisk. To jest zwyczajnie klasyka literatury sf. Do fantasy, wg niektórych, aspirują Gwiezdne Wojny, ale tutaj zdania są podzielone.
Większości Twoich też nie przeczę. Mówię tylko, że chcąc zaliczyć Terminatora TYLKO do jednego gatunku filmowego to byłby to film akcji. Przypisywanie Diunie "naukowego" tonu jest zbyt daleko idące. Prawdziwe science-fiction ma miejsce, gdy nauka jest dla fabuły punktem wyjściowym, a nie ciekawym epizodem. W Diunie istotą filmu jest świat przedstawiony, bohaterowie, epickie wydarzenia itd., a nie okołonaukowe, czy metafizyczne dywagacje tak jak np. w filmach "Nowy Początek", czy "Ex Machina". Natomiast Gwiezdne Wojny to conajwyżej Space Opera (jako podgatunek sci-fi) albo właśnie Fantasy, bo z terminem "science" to nie ma absolutnie nic wspólnego.
Twoja definicja "prawdziwego" sf przypomina definicję "prawdziwego" Polaka. Siłą literatury sf była jej wewnętrzna różnorodność, która sprawiła, że gatunek dość szybko rozwarstwił się na inne podgatunki. I wszystkie podgatunki sf od fantastyki socjologicznej, dystopię i post-apo, przez cyberpunk. biopunk czy steampunk, po inner space, space operę czy historię alternatywną to PRAWDZIWE science fiction z całą szerokością gatunkową, bo jak mówiłem, sf to jedyny istniejący gatunek literacki, który jest w stanie pomieścić w sobie każdy inny gatunek literacki.
Diuna Herberta to sf osadzone w bardzo odległej przyszłości, gdzie zarówno technologie, jak i możliwości wykorzystywania potencjału ludzkiego mózgu, wraz z inżynierią genetyczną i innymi modyfikacjami są zaawansowane, w stosunku do naszej rzeczywistości, ale dość dobrze opisane. Podgatunkiem, który uprawiał Herbert jest fantastyka, która łączy wątki ekologiczne, teologiczne, psychologiczne, socjologiczne, filozoficzne oraz ekonomiczne. Ten podgatunek sf popularny był szczególnie w latach 60.
Sam sobie przeczysz. Daleko idącą gałąź tego gatunku nie jest przykładem "typowego", "twardego", czy "prawdziwego" science-fiction. Tak samo jak ktoś mający dziadka Polaka nie jest przykładem prawdziwego Polaka. Natomiast stwierdzenie, że "science-fiction jest jedynym gatunkiem, który jest w stanie pomieścić w sobie każdy innym gatunek" jest absolutnie odrealnione i irracjonalne. Przepraszam Cię bardzo, ale to totalna bzdura - każdy gatunek jest też w stanie "pomieścić" w sobie każdy inny gatunek. Jest to uzależnione tylko od kreatywności twórców i widzieliśmy to już całą masę razy.
Jesteś zafiksowany na swojej ignorancji, dlatego pozostajesz jedynym na świecie człowiekiem, który uważa, że powieść Herberta to nie jest "prawdziwe" sf. I jeszcze te twoje teorie rodem ze środowisk kibolsko-dresiarskich o prawdziwkach i prawdziwości natury wszechrzeczy, wyśmiewane przez wszystkie znane szkoły filozoficzne. Określenie "prawdziwy Polak" należy do najbardziej skompromitowanych a jednocześnie najbardziej haniebnych. Paradoksalnie, niezwykle często używane przez ludzi chłopskiego pochodzenia, a przecież chłopi jeszcze pod koniec XIX wieku za Polaków się nie uważali. Owi Nowopolacy mianowali się prawdziwkami, z iście neoficka gorliwością, co jest typowe i wielokrotnie opisane w historii. Masz swoją prawdziwą prawdę, co czyni z Ciebie dobry materiał na fanatyka. Idziesz wąską ścieżką, odcinając się od świata, jego kanonów, kodów i zasad. Odrzucasz definicje, znaczenia pojęć, tworzysz własne, hermetyczne, ograniczone wyłącznie do Twojego świata a zdarza się w skrajnych przypadkach, że do jednej osoby, przez co tylko ta osoba rozumie to co mówi.
Nie masz z tak skonstruowaną psychiką najmniejszych szans na zrozumienie złożoności świata, wyłapywanie niuansów pojęciowych czy subtelności znaczeniowych. Science fiction to gatunek pojemny, najbardziej pojemny ze wszystkich gatunków literackich, który jako jedyny może operować wszystkimi dostępnymi dla literatury środkami wyrazu. Odmian sf jest zapewne więcej niż odmian rocka. A że dla Ciebie "Diuna" nie jest powieścią prawdziwie sf? Ma to jakieś znaczenie dla reszty świata?
Ty w ogóle czytałeś Diunę, bo mam wątpliwości, czytając te brednie, które wypisujesz. Oczywiście, że jest to science fantasy - świat, w którym nic nie działa jak należy (np. przyrost masy czerwi - jakbyś wytłumaczył; albo ewolucyjne dostosowanie czerwi na pustyni - dlaczego polują na istoty, które generują dźwięki, ergo - jak długo współistnieją na Arrakis czerwie i ludzie (to muszą być miliony lat, żeby wykształciło się takie dostosowanie). Po drugie - oczywiście nie wszystko jest wytłumaczone naukowo - Atryda wykracza poza genetyczne manipulacje, jest kimś, kogo nikt się nie spodziewa, jest mesjaszem. Elementy metafizyczne są w tej prozie widoczne, że się to Paulowi nie podoba i próbuje wyrwać się z tych determinacji, nie ma to znaczenia. Dlatego "Diuna" jest oczywiście czymś więcej niż tylko kolejną powieścią SF. Dlatego zyskała status kultowy, także w ruchach kontrkulturowych, bo NIE JEST to typowa science fiction. Także wstrzymaj swoją arogancję i ignorancję w komentarzach.
Brednią jest nazywanie tej powieści science-fantasy i jest to brednia naprawdę żenująca. Wszędzie, dosłownie wszędzie Diuna Herberta określona jest mianem sf. Z ludźmi bredzącymi i tak się nie nawiąże racjonalnego kontaktu, będą bredzić dalej próbując wytłumaczyć, dlaczego cały świat, poza bredzącymi, uważa Diunę za sf. Reszty postu nie czytałem, bo to zapewne bełkot, skoro zaczyna się od mega bredni.
Skoro nie czytasz bełkotów, to nie czytaj sam siebie i najlepiej też nie pisz - masz ogromny deficyt w jasnym formułowaniu myśli.
Hahaha. Jeden z najmniej inteligentnych postów miesiąca. Jesteś osobnikiem ewidentnie przygłupiastym. Czy będziesz dalej pisał posty? Będziesz. Nikt cię nie powstrzyma. Czy te posty będą bełkotem przygłupa? Nie może być inaczej. Czy masz deficyt w rozumieniu słowa pisanego? Każdy przygłup ma. A teraz proste hasło encyklopedyczne: Dune is a 1965 epic science fiction novel by American author Frank Herbert, originally published as two separate serials (1963-64 novel 'Dune World' and 1965 novel 'Prophet of Dune') in Analog magazine. It tied with Roger Zelazny's This Immortal for the Hugo Award for Best Novel and won the inaugural Nebula Award for Best Novel in 1966. It is the first installment of the Dune Chronicles. It is one of the world's best-selling science fiction novels. Czy przygłup zrozumie? W życiu. Nie ma na to najmniejszych szans. Oznajmi, że tekst ten oraz wszystkie inne teksty opisujące gatunek tej powieści, nie są "jasno sformułowane". I co dalej? I przygłup dalej będzie pisał swoje bełkotliwe posty pełne bredni. Poza tym coś mi mówi, że powyższy imbecyl nadużył alkoholu, bo tak elementarny brak logiki zbyt rzadko występuje w naturze. Czy przygłup będzie się siłował z encyklopediami i wszystkimi innymi opiniami na temat Diuny? Kogo to obchodzi? Wiadomo, że jeśli spróbuje, to skończy się na typowym dla niego bełkocie, który jest jego zwyczajową wizytówką.
https://film.org.pl/kmf/czerwie-to-smoki-tyle-ze-nie-gadaja-po-ludzku-a-diuna-to -nie-science-fiction-tylko-fantasy
Hahaha. Przygłup w natarciu. Współczuć? Litować się? Facet ma słaby mózg, słabszy niż większość ludzi a jednocześnie pije. Co z tego może wyniknąć? Wrzuca jakieś linki, bo nikt mu nie powiedział, że linków zapodawanych przez najgłupszych w populacji się nie otwiera, podobnie jak nie otwiera się linków zapodawanych przez trolle. Chłopcze ułomny, nawet jeśli ktoś grzecznie ci powie, żeś idiota (co jest oczywistą oczywistością) i żebyś w związku z tym nie pisał więcej postów, to przecież i tak będziesz te posty pisał, prawda? Wszystkie twoje posty będą idiotyczne, z założenia. Tak po prostu musi być. Dla ciebie Diuna to może być horror, kogo to obchodzi, co twój mózg ci podpowie i jak tę powieść sklasyfikuje. Masz taką zdolność rozumienia jaką masz, masz taką zdolność wnioskowania, jaką masz. Co ty możesz na to poradzić? Możesz produkować bełkot i brednie, takie jest twoje przeznaczenie. Walcz z wiatrakami, krzycz do świata, że się myli. Zacznij od Francuzów: Dune (titre original : Dune) est un roman de science-fiction de l'écrivain Frank Herbert, publié aux États-Unis en 1965.
Zaczynasz się robić męczący i nudny. Arogancja połączona z ignorancją to najgorsza możliwa kombinacja. Nie potrafisz myśleć samodzielnie - wikipedia jest dla ciebie wyrocznią. Poczytaj Cailloisa, Lema, Jamesona - zobaczysz, że twoje definicje podręcznikowe można potłuc o kant... Gatunki wzajem się przenikają, nie ma jasnych definicji i zbiorów reguł, ponieważ literatura żyje, jest zjawiskiem niemierzalnym. Oczywiście, że Diuna nie jest i NIGDY NIE BYŁA czystą fantastyką naukową (nauki jest tam tyle, co kot napłakał - Lem z owej "nauki" w fantastyce amerykańskiej nabijał się srodze); sama konstrukcja tego świata wskazuje na rodowód fantasy - jest to więc twór hybrydowy, co nie odbiera mu pewnych wartości literackich. A teraz już przestań się kompromitować i lulu. Nie jesteś rozmówcą na moim poziomie, gdybyś nie był tak arogancki, pochyliłbym się na tobą i trochę pomógł w zrozumieniu najprostszych terminów i problemów. A tak - nie ma to sensu. Bywaj.
Hahahaha. Te cięte riposty przygłupa. W ramach doedukowania się tym razem wersja hiszpańska. Dune es una novela épica de ciencia ficción escrita por Frank Herbert en 1965. A nie, przepraszam, to nie my się mamy edukować, tylko oni, bo jakieś brednie piszą, że Diuna to sf :D Rozmowy z przygłupami mają swój urok, a tu mamy bonusowo przygłupa na rauszu.
A ja już myślałam, że zwariowałam, kiedy próbowałam kiedyś tłumaczyć ludziom, że science fiction to coś więcej niż tylko hard SF. Niektórzy uważają każdy podgatunek za osobną gałąź i dla nich postapo typu Metro to nie SF, bo "nie jest naukowe", cokolwiek mają przez to na myśli.
No ale w Diunie masz system feudalny jak w Fantasy, masz czarownice, wodę życia, masz motyw wybrańca i przepowiednie. Celowo technologia w Herberta jest taka aby była analogowa a nie cyfrowa bez maszyn i sztucznej inteligencji etc. A wiele tych elementów S-F pasuje również do fantasy jak zmiennokształtni, pamięć przodków, ożywianie zmarłych, głos. Tak Diuna to zarazem S-F jak i Fantasy. .Ps. Postapo to S-F bo dzieje się w przyszłości, tak samo jak człowiek z wysokiego zamku jest przypisywany do S-F bo do tego zalicza się alternatywne wersji historii w świecie alternatywnym.
Dla mnie, według definicji, każde postapo czy historia alternatywna to SF. Diuna ma elementy, które występują również w fantasy, nie da się zaprzeczyć, ale jednak nie nazwałabym ją nawet space fantasy - do tego terminu pasują mi bardziej dzieła pokroju Gwiezdnych Wojen. Coś mi się zdaje, że autor nie myślał nad gatunkiem, podgatunkiem, grupą docelową, tylko napisał to, co chciał, a my teraz sobie możemy dyskutować nad klasyfikacją. Można powiedzieć, że Diuna to fantastyka i to będzie najprawdziwsza, najbardziej ogólna prawda.
Dla mnie to po prostu jedno i drugie :) A Gwiezdne Wojny jakby nie patrzeć to dziecko Diuny i wnuk księżniczki Marsa. Ps. i Tak dla Herberta najważniejsze było przesłanie i wykreowany świat a nie żadna technologia która dla niego stanowi jedynie wytrych a nie esencję.
Fabularnie można by to podciągnąć pod slasher, ale tonalnie to zdecydowanie nie horror.
Spróbuj zatem go obejrzeć jeszcze raz, ja sobie go stosunkowo niedawno odświeżyłem, no i zrozumiałem, że to jest horror. Mówi się nawet, że to tech noir horror, ale to już sprawa dla pasjonatów
Diuna to twarda SF. Tu - pomimo tego całego religijno-mistycznego stafażu - wszystko jest do bólu racjonalnie wyjaśnione.
Właśnie, że Monochrome ma rację. Wystarczy spojrzeć na to jak bardzo zgodna jest z nauką Diuna oraz porównać z Odyseją kosmiczną czy Obcym
Nie czytałem książki, co nieco ogranicza moją percepcję tematu, ale tylko nieco. Nie możemy natomiast mówić, że "zgodne z nauką" jest wytłumaczenie czegoś, co samo w sobie jest abstrakcją, a poza tym o ile już jest "tłumaczone" to instrumentalnie - dla rozwoju fabuły.
Weźcie sobie definicje przeczytajcie, a nie piszecie co wam się wydaje. Fantastyka to gatunek, który polega na przedstawianiu światów różnych od tych istniejących. Podgatunkami są science fiction i fantasy. Science fiction przedstawia fikcję, opierającą się na spodziewanych osiągnięciach nauki, nie wykraczając w jakieś nieprawdopodobne absurdy (obce rasy są mało prawdopodobne). Fantasy przedstawia z kolei nadprzyrodzone elementy świata, takie, które nie mają prawa istnieć. Tym sposobem Diuna to fuzja science fiction (naukowe dokonania) i fantasy (nieprawdopodobne obce rasy, proroctwa).
Czy to ważne, czy to jest "SF" tudzież "fantasy"? Ważne, że działa, a zapoznawanie się z tym arcyważnym dla całej fantastyki światem daje dużo frajdy.
Nie chodzi o to, czy to ma znaczenie, ale jak już się sprzeczają, to niech chociaż będzie to oparte na wiedzy.
" i fantasy (nieprawdopodobne obce rasy, proroctwa)" gdzie tam są jakieś nieprawdopodobne obce rasy i proroctwa? Religia i wiara w różne rzeczy jest jednym z głównych tematów sci-fi.
często urban fantasy, najklasyczniejszym przedstawicielem tego gatunku jest pewnie Hellboy. Wszystko zależy o czym i jak mówimy. Strażnicy Galaktyki jak i później Thor to jest klasyczna space opera, czyli gatunek science fiction. W kinie superbohaterskim nie ma klasycznego fantasy, bo takowe to Warcraft, Eragon czy Władca pierścieni.
No i fantasy i fantastyka to nie są synonimy, wydaje mi się, że wiele osób o tym zapomina.
jak miesza się czary mary, demony i bóstwa z technologią przyszłości to jest to jakby science-fantasy, czyli odrębny gatunek który właśnie dla was wymyśliłem, abyście nie musieli się kłócić
Nie wymyśliłeś, on istnieje od dawna bo przynajmniej od lat 30stych lub 20stych XXw.
Dokładnie, Marvel to masówka dla gimbazy i nerdów, całe szczęście im nie idzie bo moda na to się powoli kończy. w GameDevie tak samo. Czekam na więcej prawdziwego SF.
Witam. Niekoniecznie - któraś część Ant Mana była bardzo wysoko jeżeli chodzi o przedstawienie wymiaru i fizyki kwantowej w porównaniu do obecnej wiedzy naukowej. Pozdro.
Ps. Komentarz miał być odpowiedzią na post kuki7 będącym pod moim.
XD No nie, żaden film Marvela nie ociera się o merytoryczne przedstawienie jakiejkolwiek kwestii naukowej. (Lubię wiele filmów Marvela).
Marvel jest dla ubogich intelektualnie...fakt te kino było fajne na początku ale teraz niemiłosiernie meczy i też czekam bu ta faza na nie juz dobiegła końca...
Marvel jest dla dzieci po prostu i tutaj się sprawdza. Kilkuletnie dzieci nie są wybredne, a w dzisiejszych czasach przemoc czy seks są w co drugiej grze komputerowej. Pod względem fabularnym Marvel to takie disco-polo kinematografii - rzecz o najniższej możliwej wartości artystycznej.
ja marwela lubię tylko dlatego, że jestem gejem i podoba mi się kris hemsworf i kris prat
Marvel to żadne fantasy. Nie myl gatunku fantasy z fantastyką. Fantasy to są serię jak np Władca Pierścieni, czy film Warcraft. Marvel to po prostu fantastyka ale nie fantasy. W Marcelu nie masz smoków Elfów czy Magów...
dokładnie tak, w 100% się zgadzam i jak sam już napisałem wyżej, wydaje mi się, że ludzie to często mylą i przez to robi się bałagan straszny.
Fantasy ma troszkę szerszą definicję. I ogólnie przyjętą. Sugeruję się z nią zapoznać.