Mój klasyk thrillerów z dzieciństwa, stąd też ocena nieco naciągana. ;) Ale po kolei.

Zacznijmy od tego, że "Lawina" jest filmem telewizyjnym, co samo z siebie niesie ze sobą sporo ograniczeń. I szczerze mówiąc, ta produkcja w dużej mierze wyszła z tej telewizyjnej ramy obronną ręką.

Historia jest dość prosta ale pozwala na ciekawe zawiązanie akcji. Nie będę zdradzał zbyt dużo ale mamy tu do czynienia z dość klasycznym motywem, często spotykanym w tym gatunku w przeróżnych wariacjach.
Sposób poprowadzenia fabuły nie jest może naszpikowany niesamowitymi twistami ale na nudę narzekać nie można. Głównie dlatego, że jest całkiem sporo trzymających w napięciu momentów, które o dziwo całkiem nieźle przetrwały próbę czasu.
Ok, część z nich to dość tanie chwyty ale nie zmienia to faktu, że wypadają całkiem nieźle.

Warto pochwalić też efekty specjalne. Jak na telewizyjny budżet to wiele scen wypada naprawdę efektownie. Ciekawie wypada też David Hasselhoff. W dzieciństwie naprawdę bałem się go w tej roli. xD Po latach nadal muszę stwierdzić, że całkiem porządnie tu zagrał.

Film nie ustrzegł się jednak kilku słabszych elementów. Głównie chodzi o to, że jest wprost niewiarygodnie naciągany w wielu momentach. Szczególnie oglądając go współcześnie niektóre sceny budzą lekki uśmiech politowania. No cóż... Poza tym bywa też nieco przewidywalny w końcówce a poczynania głównego antagonisty przypominają wyczyny bohaterów slasherów. No gość jest po prostu nie do ubicia.

Podsumowując, nadal jest to kawał ciekawego thrillera, osadzonego w nietypowej scenerii. Dużo się tu dzieje, nie ma czasu na nudę a kilka scen nadal potrafi zrobić wrażenie. Jak na telewizyjne standardy z wczesnych lat 90tych to bardzo ciekawa pozycja.

PS. "Śnieżna Pułapka" to alternatywny tytuł tego filmu, właśnie taki tytuł czytał Janusz Kozioł czytając ten film dla TVN. Pod tytułem "Lawina" był puszczany bodajże na TVP 1.